środa, 21 listopada 2012

Lekcja u Gabi R.

Dwa filmiki  po około 9 minut przedstawiają codzienną lekcje...moja lecje fizyki.
W złej jakoś i do góry nogami, no ale bardzo trudno się nagrywa komórką by nikt nie zobaczył. 
Wideo reżyserowała Patrycja. 
wystąpili klasa II c oraz pani Z. od fizyki :D 
Pozdrawiam Gabriella. :)

sobota, 8 września 2012

16.32

Mark wszedł do małej, białej klitki. Na środku mieściło się szpitalne łóżko , na którym spał Jason Bross. Teraz jednak jego ciało przypominało bardziej plastikowego manekina, którego używał do ćwiczeń podczas nauki w colage'u niż ludzką istotę. Leżał sztywny,przykryty do pasa kołdrą. dookoła głowy  wiły się rurki umożliwiające życie. Ciężko było patrzeć jak tak młody chłopak spędza tu już któryś miesiąc z kolei. A wydawało by się, że jeszcze nie cały rok temu był okazem zdrowia. Położył kartę swojego pacjenta na stoliku znajdującym się po lewej stornie łoża i podszedł do niego z drugiej strony. Delikatnie zdjął bandaż z głowy i wyrzucił go do pojemnika z czerwoną nalepką, która mówiła " Odpadki Medyczne". Jego oczom ukazały się wielkie,bordowe strupy. Niektóre z ran wyglądały na świeże. Szczególnie poziome nacięcie nad lewą skronią. doktor wyjął nową gazę i zawiązał ją nieco leciej. Usłyszał ciche,lecz dość donośne chrapnięcie i gwałtownie się obrócił. Za nim siedział Hayden, najlepszy przyjaciel Bross'a. Hayden Worren jest miedzianowłosym, chudym maturzystą - nie dziwił się czego wiecznie mu dokuczają. Ma taką drobną budowę. Wcześniej rzadko tu bywał. Przychodził jedynie w weekend'y, mówiąc, że przygotowuję się od testu i nie starcza mu czasu na to co najważniejsze. Od czerwca bywał tu regularnie i przesiadywał tu całe dnie. Spotkanie skończyły się, gdy koszty leczenia wzrosły a matka zastępcza Bross'a nie mogła się wypłacić. Jako jego przyjaciel zaoferował się zapłacić, oczywiście bez wiedzy leczonego, gdyż ten kategorycznie mu tego zabronił. We wrześniu jednak stan niepokojąco się pogorszył - Hayden zapłacił tyle ile miał  i nie spuszczał chorego na krok. Mark wrócił myślami do do pacjenta. Poprawił gruba rurę umieszczoną poniżej tchawicy.
- Wszystko w porządku, doktorze ? - zapytał Hayden.
- Stan nie jest najlepszy - odwrócił się Mark Sullivan - ale stabilny.
Chłopak spiął wargi  i przytaknął głową na znam przyjęcia wiadomości.
- Mogę cię o coś spytać, Hayden ? - podszedł Sullivan nieco bliżej, po czym zajął sąsiednie krzesło.
- Oczywiście - Worren podniósł się i wyprostował. - Mamy dokładnie drugą szesnaście w nocy - przerwał na moment - Czy twoi rodzice nie martwią się , że tak późno wracasz do domu ?
-ależ doktorze - zaśmiał się życzliwie - Ja nie wracam do domu.
Mark spojrzał na niego z przymrużonymi oczami. - Czyli nocujesz tutaj ? Na tym krześle ? - wskazał na zajęte miejsce.on jednak nie odpowiedział, po chwili tylko pokiwał głową.
Niezręczne milczenie przerwał budzący się Jason. Zanim Mark zdążył się obejrzeć, Hayden stał już przy swoim przyjacielu.
- Hayden - uśmiechnął się Bross  - Jesteś jak mój cień. Mówiłem ci, idź się przespać do własnego łóżka.
Osłonił usta dłońmi automatycznie, gdy zaczął kaszleć.
- Spokojnie - przyjaciel położył mu rękę na ramieniu - Nie przemęczaj się, masz gumową rurę w gardle.
Jason dotknął opuszkami palców szyi. Wyczuł zaczynającą się dziurę do której wpada przewód.
- Panie Bross - zaczął lekarz przyglądający się wcześniej tej krótkiej rozmowie. wstał z krzesła i stanął na przeciwko chłopców - Nie mam za dobrych wieści. Zgłosił się pan do nas z wielkim bólem głowy,zmęczenie, które kilka razy skończyło się omdleniem oraz zaburzeniami widzenia. Rezonans wykrył guz i nie wątpliwie jest on usunięty.
- Tak, zgadza się - powiedział Jason - Miałem również problem ze skupieniem się.
Lekarz przejechał palcem po zapisanej karcie pacjenta. Zatrzymał palcem w pewnym momencie i zastukał w to miejsce dwa razy.
- Taj, jest. Zaburzenia koncentracji - powiedział po czym zaczął wertować kartkami - Później pojawiła się również epilepsja.
- Czyli co ? - otworzył szeroko oczy.
- Padaczka - wtrącił Hayden, stojący obok.
-Miałem nie dawno zabieg, jak pan wspomniał. więc do czego pan zmierza ? - zaniepokoił się chory - Zrobił pan mi nawet zbędne badania.
- nie zwróciłem uwagi na pańskie wcześniejsze dolegliwości, gdyż jestem neurochirurgiem. Nie dawał mi jednak spokoju pański stan więc zajrzałem głębiej. To znaczy, przejrzałem przebyte choroby z ostatnich czterech lat - Otworzył inny klaser - Miał pan powtarzające się zapalenie płuc, szczęśliwie wyleczone. Ponad to już któryś raz słyszę to podejrzane krztuszenie się.
- Sugeruje pan, że znów mogę mieć zapalenie płuc ? - zapytał chłopak podnosząc się z łóżka.
- Na razie nie mogę nic zasugerować - zabrał wszystkie karty i udał się do wyjścia Zatrzymało go na chwilę ciche łkanie.
- uważa pan, że ten mały guz mózgu był jedynie przyrzutem? - zapytał w płaczu Hayden.
Mark miał wrażenie, że skóra mu blednie. Nerwowo ściskał papiery i przygryzał dolna wargę. Starał się zachować kamienną twarz ale młody Worren jakby czytał mu w myślach.
- Proszę być z nami szczery - powiedział głośniej, widząc iż lekarz nie reaguje - wiem, co oznaczają przerzuty.
- Interesujesz się medycyną ? - doktor Sullivan próbował wykręcić się od odpowiedzi.
- On chcę zostać lekarzem - wtórował Jason, który poczuł, że wreszcie nadąża za rozmawiającymi mężczyznami.
Niech pan nie zmienia tematu - wytarł oczy rękawem - Jest pan jego lekarzem - na te słowa wskazał na przyjaciela - Musi go pan informować na bieżąco.
- nie mów mi co mam robić - obruszył się Mark. Podrapał się w szyję i krzyknął - Jesteś tylko głupim nastolatkiem po egzaminach. Nie pouczaj  chirurga po studiach, stażu i rezydenturze co powinien zrobić. tak, myślę, że to przerzut . Tym między innymi charakteryzuje się rak płuc.
- Czyli guz, który wycięliście był nie kompletny ? - powiedział Jason rozpaczliwym tonem.
- zrobimy zdjęcie klatki piersiowej, a jeśli to okaże się niewystarczające wykonamy bronchofiberoskopie.
Jason ponownie wytrzeszczył oczy.
Doktor otworzył usta w celu wyjaśnienia, lecz Hayden mu przerwał.
- Wsadzą ci maleńki przewodzik do gardła. Na jego czubku będzie kamera, dzięki której będą mieli bezpośredni wgląd na przełyk i płuca.
*    *     * 
- Mógłbyś zadzwonić do Emmy - zapytał Jason, Hayden'a.
Hayden obracał telefon komórkowy w dłoniach.
-Myślałem, że już dawno z nią rozmawiałeś - powiedział ociągając się.
- Owszem - pokiwał głową. Hayden patrzył na niego zbolałymi oczami. Przedtem ciężko było na niego patrzeć, teraz jednak serce się kraje. Wcześniej miał promieniejące zielone oczy, teraz szare tęczówki spoglądały na świat spod ciężkich powiek. Jego lśniące, miodowe włosy zniknęły a zamiast nich pojawiła się biała gaza. Każdego lata jego skóra nabierała oliwkowego koloru. tego roczne wakacje spędził pod szpitalnym dachem z pielęgniarkami i igłami - Chciałbym jednak się z nią pożegnać osobiście. Jest taka cudowna.
Hayden wziął głęboki oddech i wykręcił numer Emmy Bermingston stopniowo wypuszczając powietrze.
  *          *           *
- Mamusiu ! - mała, blond dziewczynka pociągnęła swoją mamę za rękaw - ona nazywa się tak jak ty.
- Nie chcesz usłyszeć co było dalej ? - powiedziała kobieta, łapiąc swoją córeczkę za maleńką rączkę.
Dziewczynka uśmiechnęła się do mamusi i usiadła wygodnie na ławce. Wtuliła się w jej ramię  i spoglądała przed siebie. . Przed jej oczami rozciągały się wysokie drzewa, dające cień nagrobkom. Były duże, małe, szare, czarne, marmurowe. po chwili spojrzała na mamusię  i powiedziała :
- Opowiadaj dalej.
   *             *             *
- Powiedziała, że jest zajęta - powiedział Hayden rozłączając się.
Jason pociągnął głośno nosem.
- Nigdy jej nie obchodziłem - z jego oczu poleciało kilka łez.
-
Nie zasługuje na ciebie - powiedział siedzący obok przyjaciel i poklepał go po ramieniu.
- wiem, że to głupie. nie powinienem teraz się rozklejać ale nikt mnie nigdy nie kochał. - zachlipał rozpaczliwie. Z trudem uniósł rekę i wytarł mokre oczy. Mięśnie płonęły, kończyny odmawiały posłuszeństwa, każdy oddech był wielkim cierpieniem. Rak. Rak opanował wszystko - A teraz umieram. po mimo, że żyłem zdrowo, nie byłem w nałogu, ćwiczyłem, zdrowo jadłem. Robiłem wszystko jak trzeba.
Wybuchł płaczem. Patrząc na to zrozpaczony Hayden poszedł za jego przykładem, ściskając jego dłoń.
- Ja cię kocham - uśmiechnął się i spuścił głowę. po policzkach spływały mu drobne łzy, niczym poranna rosa ze ździebełka trawy.
- Dzięki za pocieszenie ale chodziło mi o te prawdziwą miłość. Te jedną, jedyną. - Jason spojrzał na Haydena. ten jednak wciąż wbijał wzrok w podłogę. Lekarze nie dawali Jasonowi długiego terminu. Powiedzieli wprost, że rak rozprzestrzenia się za szybko. Właściwie śmierć może przyjść w każdej chwili.- Kocham cię - powtórzył po chwili- Kocham cię. Nigdy nie miałem odwagi ci to powiedzieć. Nie spróbowałem nawet. - próbował mówić ale łzy napływały coraz bardziej. Jąkał się i sporadycznie pociągał nosem - Tak bardzo cię kocham, dlatego siedzę tu cały czas i  nie spuszczam cię z oczu - ścisnął obiema dłońmi rękę Jasona i ucałował ją. Padł na niego łkając bez przerwy. Po chwili poczuł ja dłoń przyjaciela spoczywa na jego karku. Zapłakał głośniej. Podniósł się, wypuszczając tym samym uwięzioną dłoń chorego. Otwartymi rękoma chwycił twarz Jasona i ucałował ją . Jason najwyraźniej  odwzajemnił pocałunek.
- Kocham cię, Jason - szepnął mu do ucha.
Objął go delikatnie. Trzymał głowę przez chwilę na jego ramieniu. oparł się łokciem o kant łóżka, by móc spojrzeć mu w oczy. Powieki Jason'a opadły. Oddech zamilkł, a wcześniejsze ciche i powolne uderzenia serca stały się  całkowicie niesłyszalne. - Jason - krzyknął przestraszony Hayden - Nie zostawiaj mnie, proszę.
Jego skóra wcześniej sina - teraz całkowicie blada jak ściana pomieszczenia w którym się znajdowali. Hayden podjął próby reanimacji w rozpaczy nie przestając krzyczeć imienia leżącego. W pewnym momencie podniósł się  i powiedział:
- Godzina zgonu - szesnasta trzydzieści dwie -  po czym nacisnął alarm mieszczący się po drugiej stronie pokoju. Sygnał rozległ się pulsującą syreną a on bezwładnie opadł na ciało Jasona. nie płakał już. Po prostu patrzył się w przestrzeń.
    *              *               *
- widzisz tego pana - powiedziała matka, wskazując mężczyznę w długim płaszczu, przechadzający się alejkami. - To Hayden Worren.
Dziewięciolatka podniosła się by lepiej widzieć.
- przychodzi tu codziennie o szesnastej trzydzieści dwie - ciągnęła kobieta.
- A czy ty byłaś jego, to znaczy Jason'a Emmą ? - spojrzała na mamę.
- Tak - powiedziała - to już piętnasta rocznica jego śmierci.
 -A co się stało z tym panem ? - na te słowa spojrzała na Hayden'a. nie był już takim chudym, zakochanym nastolatkiem. Miał lekki zarost, krótsze włosy, nabrał na masie, choć głównie to mięśnie.
- Jest lekarzem - wyjaśniła kobieta - prowadzi szpital. klinikę nowotworową imienia Jason'a Bross'a .
- Dlaczego opowiedziałaś mi o tym, teraz ? - dziewczynka stanęła naprzeciwko Emmy. Kobieta poprawiła kołnierz jej płaszczyka.
 -Spytał mnie kilka dni temu co to jest miłość - złapała córeczkę za rękę, po czym udały się alejką do mieszkania.




piątek, 24 sierpnia 2012

Dla Kasi

 
Filmik zrobiony specjalnie dla Kasi, jednej z na szych
redaktorek z okazji jej Urodzin :P 
Pozdrawiamy cię - Twoje gleeki

czwartek, 9 sierpnia 2012

Just Perfect

Zapewne każdy z Was przeszedł taki moment w życiu, kiedy wszystko jest nie tak, nic nie wychodzi i nikt Cię nie wspiera. Wszyscy tylko próbują cię poniżyć, czekają aż się potkniesz. w takich chwilach warto pamiętać co jest w życiu najważniejsze.  Nie wyczynem jest upaść ale wstać i ruszyć dalej. Z podniesioną głową dumnie kroczyć. Zawsze będzie jakieś jutro - nie warto się rozczulać. Z doświadczenia jednak wiem, że często brak nam sił,chęci czy zapału. Przeraża nas świat i ludzie w nim żyjący. Zatem kiedy będziesz czuł się źle, będziesz przygnębiony - ktoś po prostu zwali cię z nóg - wejdź na ten blog. Spójrz na obrazek i odszukaj w tej zapłakanej buzi siebie - niekoniecznie dziewczynę. Spójrz wtedy na napis - nie nie poddawaj się.
----------------------------------------------------
Photo by Gabriella Rodak.

wtorek, 31 lipca 2012

Nasze pomysły

     Razem z dziewczynami wpadłyśmy na kilka pomysłów :p Mówiąc kilka mam na myśli 3



Gdy nadejdzie 4 sezon Glee chcemy :
-wystawiać recenzje na temat odcinka oraz piosenek
-zrobić sondę piosenek danego odcinka byście mogli głosować na najlepszą 
-jeśli będziecie chcieli będziemy podawać link do piosenek które pojawią się w odcinku
-możecie też pisać w komentarzach to co wy byscie chceli by na blogu sie pojawiło 


Pozdrawiam Kasia 

poniedziałek, 30 lipca 2012

FIGHT !


      Skyler Grey była już wycięczona życiem . Nie miała przyjaciół . Rodzice cały czas pracowali , Miała gdzieś ich pieniądze . Od zawsze była sama . Spod metalowego łóżka wyjęła żyletkę . Zrobiła niewielkie nacięcie na ręcę . Oblizała rękę . Krew miała słodki smak . Poczuła się świetnie . Problemy zniknęły co prawda na krótko ale zniknęły . Połozyła się na łóżku .Czy była dla kogoś wszystkim ?
Czy zasługiwała na życie ? Chciała się zabić . Chciała być zapomniana . Życie to rollercoster ale ona cały czas była na dole .
                                       Następnego dnia niechętnie zwlekła się do szkoły . Spięła włosy w nonszalancki kok , założyła luźny sweter i rurki , na nogi baletki oraz przewiesliła torbę przez ramię . Wyszła z domu i udała się w stronę szkoły . Gdy tylko przekroczyła próg szkoły działo się to zwykle . Śmiechy , wyzwiska, wytykanie palcami . Daniel Ivory najpopularniejszy koleś w szkole nazwał ją łatwą i tanią . Skyler odeszła bez niczego , Udawała silną a naprawdę byłą tylko nastolatką . Miała uczucia i chciałabyć akceptowana . Niepotrafiła zliczyć ile razy słyszała te wszystkie bzdety . Nie wytrzymała gdy Samuel Hansen ze szkolnej drużyny footballowej stwierdził że przespała się z nim w zamian za opaskę z Claire's . Wybiegła ze szkoły płacząc . Nie czuła się na siłach by codziennie walczyć . Cała szkoła oceniała ją poprzez pryzmat jednej plotki rozpowiedzianej ją przez Olivię Hudson jej byłą najlepszą przyjaciółkę . Dziewczyna była zazdrosna o Toma Wilsona przystojniaka który wyrażnie zauroczył się w Skyler . Postanowiła więc działać zgodziła się przespać się z Samuelem a on w zamian miał rozpowaidać jaka to Sky jest łatwa . Tom jak każdy uwierzył w te plotki . Grey była wściekła że chłopak jej marzeń nazwał ją oszustką . Gdy była już w domu szybko zdjęła szkolne ubranie i przebrała się w swoją najlepszą sukienkę . Dostała ją na siedemnaste urodziny od rodziców . Była piękna , ręcznie wyszywana . Rozpuściła włosy . Zdjęła baletki i pobiegła nad pobliski klif.Wiatr tańczył w jej włosach . Była wolna i szczęśliwa iż była w drodzę do zaświatów. O 12 43 Skyler Grey już nie żyła . Dwie minuty póżniej Tom Wilson zapukał do jej drzwi. Zaniepokojony tym iż Skye nie otwiera udał się na ulubione miejsce Dziewczyny klif . Miał nadzieje na szczerą rozmowę . To co zobaczył zmieniło jego życie na zawsze . W wodzie pływało ciało ukochanej . Zadzwonił na pogotowie i skoczył do wody . Miał nadzieje iż uratuje Skye i zostaną razem na zawsze i na wieczność . Woda była lodowata . Podpłyną do Skyler i sprawdził jej puls . Dziewczyna nie żyła . Jej serce nie miało dla kogo bić , jej nos nie mògł już czuća mózg pracować. Zostało ciało. Bez duszy. Jednak duszy nie było już od dawna. Zgubiła się gdzieś w kolejce górskiej kiedy jej właścicielka próbowała nadążyć za pędzącą maszyną. Chłopak chwycił w tali dryfujące po spokojnych falach ciało dziewczyny. Nagle morze stało się większe. Jego objętość wzrosła - nie dużo. Zaledwie i kilka kropel który toczyły się jak wodospad po jego policzkach i wpadały do tych śmiercionośnych głębin.  Pokonując nurt pędzący na niego jak głaz, który chcę obalić kolejna słabą duszyczkę, dotarł do brzegu. Zauważył ambulans parkujący koło plaży. Krzyknął "Tutaj" i zaczął energicznie wymachiwać rękami. Jednak dobrze wiedział że sanitariusze nic nie zdziałają. Wody pożarły już wszystko. Jej dusze, marzenie, które miała, chęci i ambicje jakimi nie mogła się dzielić. Ostatni oddech. Lecz on ciągle ją czuł. Małą, zagubiona, stojąc na przeciwko niego. Jak w tych hollywoodzkich o życiu po za ciałem. Jawie. Lekarze zanieśli ją na noszach do czekającej furgonetki. Tom udał się za nimi nie spuszczając oczu z niej. W ambulansie czuć było zapach lekarstw, gumowych rękawiczek i ... śmierci. Był nią przesiąknięty.
                                                                       *              *                 *
W domu rodzice Skyler zrozpaczeni próbowali powrócić do swoich zwyczajnych zajęć. Nie chcieli o tym myśleć - mimo iż minęły już cztery miesiące od samobójstwa córki. Zmywanie naczyń, sprzątanie zakurzonych mebli, wynoszenie śmieci. Nie byli gotowi na taki cios. Nie mogli tak po prostu zapomnieć. Caren weszła do jej pokoju. Otworzyła te drzwi i zatrzymała się w progu. Ujrzała to samo. Nie pościelone łóżko, książki rozwalone na podłodze, wiersze - Skyler pisała takie piękne listy. O miłości, o wierze, o marzeniach, o nadziei, o szczęściu - wszystko czego nie mogła mieć. Były cudowne. Człowiek zawsze niesamowicie opisuje i przedstawia rzeczy które są przez niego tak pożądane. Komputer był wciąż włączony. Zasiadła na fotel córki - niemal poczuła jak codziennie zasiada tu po całym dniu. Zaszlochała raz jeszcze. Na ekranie był wciąż otwarty jej list pożegnalny.

Mamo, Tato
Tak bardzo Was kocham - nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo.
 Wiem, ze pomimo wszystkiego chcieliście dla mnie jak najlepiej.
Tak bardzo mnie kochacie. 
Niestety tylko wy. Nie mam już przyjaciół, ptaki nie ćwierkają już tak głośno jak 
z pełna pół roku temu. Gwiazdy nie świecą już tak jasno a wiatr nie śpiewa już
tej samej melodii poruszając suche liście w parku. Chcę by świat mnie zapomniał.
Chociaż zdaje sobie sprawę ze wyrządzam Wam krzywdę, chcę czuć się wolna.
Taka odsłonięta i kompletnie bezradna. Chociaż to nie odbiega aż tak daleko od codziennego
dnia w szkole. Chcę by ludzie mnie zapamiętali jaką mnie sobie stworzyli. Moje "JA" nigdy nie 
zostanie ukazane. To mi w zupełności pasuję. Nie chcę zajmować miejsca.
Żegnajcie 

Zapłakała ponownie. Tym razem głośno i rozpaczliwie. Ale co mogła zrobić. 
Wyszła nie chcąc już oglądać uśmiechniętej córki. 
Podeszła do czarnego worka ze śmieciami i wyniosła go do kontenera. Przystanęła przy skrzynce i wyjeła z niej zawartość. 
W domu otworzyła korespondencje. Na jednej z kopert widniało nazwisko jej córeczki.
Otworzyła ją nie zważając na nic. Wystarczyło jej przeczytać jedno wielkie słowo " PRZYJĘTA"
Skyler odstała się na uniwersytet Filozofii i Literatury w Virgini. 
Pogrążona żalem wtopiła twarz w list.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przygotowywała Wiktoria i Gabriella. 
Ten post mówi, że warto marzyć. Warto mieć plany po mimo wszystkiego i walczyć. Walczyć o siebie.

niedziela, 29 lipca 2012

....

   Wstałam i rzuciłam się na komputer .Dziś był wtorek co oznaczało nowy odcinek Glee . Byłam podekscytowana bo moi ulubieni aktorzy wreszcie doczekali się swojego wątku . Zawsze gdy widziałam Chrisa to się uśmiechałam . Odcinek zapowiadał się ciekawie  miałam nadzieje że scenarzyści nie zepsują tego watka ,
-"była by to nowość " - powiedziałam sama do siebie 
   Do pokoju wbiegła moja siostra Nina ,jak zwykle zaczęła nagadywać na moje plakaty
-Nina to już robi się żałosne .... Wyjdź ! Mam dość słuchania tego samego w kółko , przeszkadzasz mi 
Niestety jak moja siostra to usłyszała zaczęła mi tylko bardziej przeszkadzać i nagadywać jaka to ja jestem .
-Wyjdź! 
-Nie .Szukam książki
Jak zwykle jej żałosna wymówka , cóż wzięłam słuchawki i oglądałam dalej .Nina nie dawała za wygraną zaczęła się kręcić ,śpiewać . Już wytrzymać nie mogłam więc zdjęłam słuchawki wzięłam ja na ręce i wyniosłam z pokoju . Miałam szczęście że jest lekka . Zamknęłam się i wróciłam  do oglądania.
   Gdy skączyłam oglądać była już 9  ,więc poszłam coś zjeść  i włączyłam telewizor . 
-"Na stadionie narodowym odbędzie się koncert.... " 
Nie obchodziło mnie to chciałam przełączyć , ale w ostatniej chwili usłyszałam słowo Glee więc odłożyłam pilota  i słuchałam dalej . Okazało się że Chris Colfer za 2 tygodnie będzie w Polsce! Było moim marzeniem to żeby iść na koncert Chrisa . Poszłam do kalendarza i popatrzyła  ze to dokładnie wtedy kiedy są moje urodziny . Wybiegłam z salonu i spytałam mamy czy by mi takiego prezentu nie podarowała jak bilet na koncert Chrisa . Zgodziła się pobiegłam do swojego pokoju , weszłam na stronę gdzie można było kupić bilety . Okazało się że bilety zostały wyprzedane w ciągu 2 h .
-"Spóźniłam się , głupie TYP " -powiedziałam gdy Nina wchodziła do pokoju . 
Oczywiście od razu zaczęła się wypytywać o co chodzi ,ale jak zwykle ją ignorowałam . 
"WYPRZEDANE" - ten napis chodził mi po głowie niechcący kliknęłam nie to co trzeba , już miałam zamykać gdy okazało się że można wygrać bilet na koncert Chrisa 
-"Jest to moja  ostatnia szansa " -pomyślałam 
Zrobiłam co kazali na stronie i czekałam niestety trzeba było czekać 2 dni . ale te 2 dni mijały jak rok !
  Gdy wreszcie nadszedł czwartek godzina 13:00 weszłam na stronę chcąc zobaczyć wyniki zjechałam w dół  i omal nie złamałam sobie kostki ze szczęścia . 
-"Wygrałam bilety!' -krzyczałam na cały dom . 
Ku mojemu zdziwieniu Nina cieszyła się razem ze mną . Pewnie chodziło jej o to że w domu przez  dzień mnie nie będzie . Ale w szczegóły nie wchodziłam cieszyłam się tylko tym że wreszcie pójdę na koncert Chrisa , a może nawet go poznam ! .
   Został tydzień ,a ja czekałam jak głupia na listonosza a jego nie było .Gdy wreszcie się zjawił szybko porwałam mu list wbiegłam do domu otworzyłam i popatrzyłam na bilet . 
   Wstałam o 7 ubrałam się wyciągnęłam bilet z szuflady ,zjadłam śniadanie i czekałam do 10 na wyjazd .Podróż  minęła szybko i w mgnieniu oka znaleźliśmy się już na miejscu .  Do koncertu zostało półtorej godziny , więc poszłam do pobliskiej restauracji gdzie miałam spotkać się z koleżankami  . Zamówiłam swój ulubiony sok wiśniowy  i czekałam . Dziewczyny wreszcie się zjawiły .Wszystkie byłyśmy podekscytowane koncertem . Wyszłyśmy z restauracji i zajęłyśmy swoje miejsca pod scena .Chris wreszcie się pojawił o mało nie upadlam . Dobrze że dziewczyny mnie podtrzymały.
Koncert się skończył a Chris rozdawał autografy . Był tłum ludzi ale udało mi się dopchać do samego Chrisa. 
-"Widzę że mamy tu fankę Glee"
Zdziwiłam się na początku skąd on to wiedział ale przypomniałam sobie że na sobie mam koszulkę z napisem Glee . 
-" Hehe " - nic innego nie mogłam z siebie wydusić 
-"Mogłabym mieć z tobą zdjęcie " - zapytałam 
Chris się zgodził . Wyjęłam aparat i poprosiłam koleżankę by nam zrobiła zdjęcie .
Chris poprosił mnie bym została nie wiedziałam o co chodzi , ale zaczekałam siedząc na krawędzi sceny 
Okazało się że Chris chciał się mnie spytać co bym chciała zobaczyć w Glee . Zaskoczyło mnie to i to bardzo . Tak rozmawialiśmy długo że nie zauważyłam że już muszę uciekać bo moja mama miała po mnie przyjechać . Pożegnałam się z Chrisem i poszłam do auta . Szczypałam się w ramie , bo myślałam ze to sen . Nic, to nie był sen ! Byłam uradowana 
-"Najlepsze urodziny w moim życiu " - powiedziałam do mamy 
Opowiedziałam wszystko mamie 
-"Och no to faktycznie super dzień"
   Przez cała drogę myślałam o tym co się stało . Gdy byliśmy w domu gorąco powitała mnie siostra . Mówiąc gorąco mam namyśli okrutnie bo wylała na mnie wiadro zimnej wody 
-"Masz na szczęście Grace " -powiedziała 
-"Niestety dziś nic mi humoru nie popsuje " - powiedziałam 
Nina nieco wkurzona poszła do salony , a ja poszłam się przebrać , zgrać zdjęcie na komputer i coś zjeść bo przez 6 h nic nie jadałam . Poszłam do pokoju i ktoś zapukał okazało się że to moje koleżanki , mama ,tata , i Nina przyszły z wielkim tortem . 
-"Dobre zakończenie dnia " -powiedziałam na głos 
    Gdy już zostałam sama w swoim pokoju wypakowałam zdjęcie z autografem Chrisa Colfera  i wsadziłam je do ramki , która stała koło łózka . 
    -"Marzenia sie spełniają ,trzeba marzyć " -powiedziałam kładąc się do łóżka 



_________________________________________________________________________________
Takie opowiadanie trochę o tematyce Glee a trochę o Chrisie :D
Chyba każda fanka Chris chciałaby takie dzień w swoim życiu przeżyć :D
Od razu mówię że to pierwsze moje opowiadanie . Mam nadzieje że się będzie podobać  

Pozdrawiam Kasia

Gabriella: Dziękuję Ci. To cudowne. 

sobota, 28 lipca 2012

What doesn't kill you makes you stronger

       Zakładając koronkową sukienkę Kelly była podekscytowana jak nigdy. Jack podobał jej się od kilku miesięcy i Bardzo cieszyło ją wspólne spotkanie . Mieli się spotkać w okolicach rampy na której chłopak jeździł na desce . Spojrzała na siebie w lustrze i samoistnie się do siebie uśmiechnęła . Wygl​ądała całkiem nieźle.Zalożyła na nogi pudroworóżowe baletki i wyszła z domu.Czuła się świetnie.To będzie dobry dzień pomyślała zdecydowanie.Do najbliższego przystanku miała 5 minut drogi.Nie śpieszyła się w końcu miała jeszcze pól godziny .Krótko po przybyciu na przystanek przyjechał autobus numer 9 którym miała się udać do skateparku . Pojazd był całkowicie zapchany.Jednak zupełnie jej to nie przeszkadzało. Była szczęśliwa.W tym momencie nie było problemów i zmartwień. Oczekiwała jedynie wspaniałych chwil w towarzystwie "tej szczególnej osoby". Była już na miejscu.Gdy Tylko wysiadła zobaczyła wymyślne rampy przygotowane dla deskorolkowców . W​idziała mnóstwo kolegów Jacka którzy popisywali się przed różnymi dziewczynami . Ocz​ekiwała że zobaczy tam jego .Tylko on się liczył.Nie obchodziły jej wypacykowane laski.Poczuła nagłe ukłucie w sercu.Jacka tam nie było. Postanowiła usiąść na pobliskiej ławce. To na pewno nie wina Jacka tylko komunikacji miejskiej .pewnie autobus się spóźnia. Minuty mijały a Kelly traciła nadzieje że Jack przyjdzie.Chciał​a się zapaść pod ziemię. Jak mogła się dać tak wykorzystać ? Co Jack sobie myślał. Że jest zabawką którą może rzucić w kąt kiedy mu się znudzi ? Czy wszystko co mówił było nie prawdą ? Czy dała się wciągnąć w jakąś pieprzoną grę ? Nigdy nie czuła się tak upokorzona jak teraz. Wstała z ławki i poprawiła sukienkę . Wyjęła z torebki przewieszonej przez ramię telefon i napisała Jackowi że nie chcę go znać. Następnie ruszyła w stronę przystanku . Była wściekła ale żałowała ponieważ bardzo lubiła chłopaka . Wszyscy ludzie których widziała w autobusie i w drodze do domu wydawali się być pogoni i radośni . Tylko ona czuła się źle . Postanowiła nigdy więcej nie przejmować się Jackiem Wilsonem . Usunęła jego numer . To sprawiło że poczuła się lepiej . Co prawda to on ją wystawił ale teraz to ona była górą . Z sastysfakcją przekroczyła próg domu w końcu co cię nie zabije to cię wzmocni racja ? Jack zaczął do niej dzwonić gdy tylko weszła do domu . Postanowiła odebrać i skończyć z nim raz na zawsze . Gdy tylko ją usłyszał zaczął swoje tłumaczenia , mówił że miał dzwonić ale myślał że Kelly odwołuje ich spotkanie . Kelly wygarnęła mu to że zrobił z niej idiotkę i fakt iż została wystawiona . Kelly czuła w jego głosie żal ale powiedziała mu wprost o tym że już nigdy nie będzie mu tak ufać.  Jack napisał jej jeszcze 10 wiadomości . W każdej przepraszał i żałował . Następnego dnia tuż po przebudzeniu Kelly dostała wiadomość od koleżanki z prośbą o spotkanie . Chętnie się zgodziła . Miały się spotkać na przystanku . Po około 30 minutach była gotowa . Na miejscu czekała na nią niespodzianka zamiast Charlie czekał na nią Jack  Przyniósł kwiaty . Bardzo ładne kwiaty . Przepraszał , mówił że zależy mu na Kelly . Dziewczyna zgodziła się gdy zaproponował spacer . Weszli na wzniesienie i ich oczom ukazał się napis przepraszam ułożony ze znajomych Jacka ze skateparku . Kelly wybaczyła mu , a on obiecał że zawsze kiedy będzie go potrzebowała będzie przy niej .
********************************
Tak tak jest tam masa błędów interpunkcyjnych.  I hope you like it .

Opowiadanie 1 "Anioły wciąż na ciebie patrzą."

Wyjrzała ostrożnie zza ceglastej ściany. Jej wzrok bacznie obserwował grupkę nastoletnich chłopaków. Położyła obie ręce na ścianie, przylepiając się do niej lewą połową ciała. Nie była pewna co zrobić. Wpatrywała się w obiekt jej westchnień. Nawet w blasku starej latarni prezentował się niesamowicie. Przytłumione błyski oświetlały go niezbyt wyraźnie ale wyobraźnia Kate wyostrzyła ten obraz. Jak zwykle z przylepionym szerokim uśmiechem, grubo-szklistymi okularami na nosie i rolkami na nogach. Lider - pomyślała zbliżając się nieco. W kręgu chłopców to on był jego środkiem, to na nim skupiała się cała uwaga, to jego zdanie miało największą wartość. Ale taki był urok Jackoba Martina. Zawsze przyciągał uwagę.
Zrobiła kolejny krok do przodu czując znikający grunt pod nogami. Postawiła pewnie stopę a ta zatopiła się w ciepłej warstwie piasku. Stąpała w jego stronę. Niepewność. Tego słowa użyła by zapewne gdyby miała opisać jak się teraz czuję. Zbliżała się do parku. Nasłuchiwała i wpatrywała się w nich z coraz większą uwagą. Co chciała usłyszeć ? Co chciała zobaczyć ? Gdzieś w głębi wypatrywała z utęsknienie postaci chłopaka, który biegnie w jej stronę, szczerząc zęby. Wymachując dłonią na powitanie.
W pewnym momencie Jake wstał. Tak po prostu.  Jakby czytał w jej myślach, w tym tajfunie pytań i nadziei.
Podniósł się z ławki robiąc puste miejsce i szedł. Szedł ku niej nie zatrzymując się ani nie odwracając się. Poczuła ukłucie w brzuchu. Nie było to efektem bólu. Kate poczuła motyle w brzuchu których wcześniej nie zdążyła zauważyć. Kiedy chłopak znajdował się zaledwie kilka kroków od niej poczuła, że nogi jej drętwieją. Uginały się pod ciężarem jej szczupłego ciała. Zręcznym ruchem ręki odgarnęła długie, brązowe włosy, które do tej chwili zakrywały jej czoło. Objęła się obiema rekami i wyczekiwała go. Jake powoli podszedł no niej potykając się na luźnym piasku. Wiedziała jakie to trudne. Sama świetnie znała uczucie przechodzenia po żwirze na rolkach. Kiedy wszedł w granice padającego światła, dostrzegła uśmiech goszczący na jego bladej, szczupłej twarzy. wydawało jej się, że rozciągnął go od ucha do ucha. Co najważniejsze, czy to dla niej ? Chłopak okręcając się lekko zdjął szary blezer i zarzucił na dziewczynę.
 - Cześć - powiedział nieśmiale.
Kate objęła rogi kardiganu. Tak naprawdę nie było jej zimno. Strach, który narastał w niej wprawiał ją w osłupiałość. Nie bała się go, bała się sytuacji w której została by zraniona,odepchnięta.
- Cześć - odpowiedziała - Niestety nie wzięłam rolek, gdyż jestem u rodziny na kolacji.
- Nie szkodzi - wyciągnął rękę - Każda okazja jest dobra by się z tobą zobaczyć.
Uśmiechnęła się. Próbowała powstrzymać uniesienie kącików, niestety bez rezultatu. Uścisnęła dłoń chłopaka. Złapał ją w mocny uścisk, jakby nie chciał by puściła i zginęła gdzieś w mroku. Pociągnął ją lekko. To był dla niej znak by ruszyć. Tak też zrobili. Spacerowali gdzieś po pustych alejkach. Za niedługo miała wybić północ dlatego też byli sami. Przechodzili koło wcześniej obserwowanego przez nią parku. Teraz prezentowały się  jedynie starannie przystrzyżone krzewy i kamienne kafelki tworzące ścieżkę.
Przeszli dookoła cały park w milczeniu. Sporadycznie posyłali sobie spojrzenia i uśmieszki. Przewidywała, że będzie niezręcznie, że jedyną odskocznią od ciszy będzie sport. Mianowicie to, co oboje kochali. Jazdę na rolkach. Jednak cisza towarzyszyła im przez całą drogę. Podobało jej się to milczenie, gdyż nie było spowodowane brakiem tematów. Było to błogie milczenie dwóch osób posiadających chemie. Po mimo tego, że nigdy nie rozmawia  o tym, wiedzieli - właśnie w tym momencie - że coś do siebie czują.
Chłopak odprowadził ją pod dom.
Przed budynkiem stała już ściskająca się na pożegnanie rodzina. Dołączyła do nich. Kiedy była pod bramą wejściową odwróciła się i posłała chłopakowi czułe spojrzenie.  Ten tylko uśmiechnął się i poszedł nie zauważony.
A jednak cuda się zdarzają - pomyślała rozpromieniona Kate.

piątek, 27 lipca 2012

Glee

By każdy z odwiedzających - o ile jacyś są - miał pełny i prosty dostęp do najlepszego serialu jakim jest Glee, umieszczę tu link po przez  dostaniecie się do odtwarzacza - kompletnie darmowego.

Każdy odcinek Glee od pierwszego odcinka aż po odcinek finałowy trzecie sezonu możecie oglądnąć na stronie iitv.info Tam wyszukacie swojego serialu po czym klikniecie link który Wam odpowiada(werscja angielska,Polskie napisy,Lektor)






niedziela, 15 lipca 2012

Witajcie

Miło mi Was gościć Gleeks całego świata. Strona poświęcona fanom Glee jak i osobą ze tego " Drugiego Świata". Ci pytający " co to Glee". 
Tak więc pozdrowienia dla wszystkich czytający posta powitalnego. Blog będzie prowadzić kilak osób. Osoby te związane są z naszym FunPagem na Facebooku.
Przedstawiam się Gabriella, moje drogie koleżanki jak i również fanki Glee :
  • Wiktoria
  • Kaśka
  • Kinga
  • Magda